Gdy zobaczyłam (wieki temu) szydełkowe żołędzie na blogu piegowata.blogspot.com sama chciałam takie wydziergać. Niestety poległam na magic ring'u i porzuciłam projekt.
Na początku tego roku wróciłam do pomysłu zrobienia żołędzi, ale i tym razem wynik był daleki od oczekiwań.
Święta się powoli zbliżają i znowu wróciłam do pomysłu zrobienia żołędzi na szydełku. Chciałabym by w tym roku żołędzie znalazły się na choince.
Oczywiście nadal był problem jak zrobić magic ring. Poszukałam w internecie i wreszcie udało mi się znaleźć kurs (klik), dzięki któremu udało mi się zrobić magic ring.
Początki były trudne, ale w końcu udało mi się wydziergać zgrabne stadko żołędzi.
Może to dziwne, ale zdecydowanie lepiej dziergało mi się muliną niż wełną.
Czapeczki klejone są klejem na ciepło.
Cudnie wyszły!!! ja niestety w tym roku nie zrobiłam ani jednego :(
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci wyszły te żołędzie, są urocze:-)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńSą piękne !!!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co to magic ring, ale żołędzie wyszły przecudne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!