sobota, 23 stycznia 2016

Kaktusy

Kaktusy powstały z myślą o biurze męża.

Pora roku czarno - biała, widoki za oknem średnie. Pomyślałam, że przydałby się kwiatek, którym nie trzeba się zajmować.
Pierwsza myśl - kupić sztuczny.
Na stronie Ikei znalazłam kwiatek, który mi się spodobał, ale nie będę specjalnie po jedną roślinkę jeździć.

Przypomniałam sobie, że bardzo dawno temu uszyłam dla taty kaktus z materiału. W książce "Wyczarowane z niczego" M. Maj znalazłam idealne wykroje. 


Każdy kaktus jest nadziany na kijek do szaszłyków. Doniczkę wypełniłam styropianem (bo był pod ręką), na wierzchu położyłam brązowy filc udający ziemię.

Kaktusy:
filcowy kwiatek

dwa filcowe kwiatki o cienkich płatkach oraz długie ozdobne szpilki

kwiatek frywolitkowy zrobiony przez moją mamę

Nieskromnie przyznam, że ładnie to wyszło :)

8 komentarzy:

  1. Pewnie, że ładnie! Ja nie mam ręki do kwiatów, ale taki to na pewno by mi nie usechł :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo nawet ładnie! ^^ aczkolwiek prawdziwe kaktusy też ciężko wykończyć :D chociaż po zastanowieniu... wierzę w Ciebie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze wiedziałam że na Ciebie mogę liczyć :>

      Usuń
  3. Super kaktusy ! U mnie też by się sprawdziły, bo żywych praktycznie nie mam z powodu kotów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie mam ręki do roślin więc jedyne jak są wstanie przeżyć to te sztuczne ;)
      ale podejrzewam że kotki na żywe kaktusy to raczej się nie rzucą ;)

      Usuń
  4. Fajowe kaktusiki w dodatku kwitną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też by się takie kwiatki przydały- byłaby szansa że wytrwałyby ciut dłużej niż miesiąc :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze :)