Ala uwielbia bajkę "Max i Ruby". Max (nie wiedzieć czemu) dla Ali to MyMy.
Wpadłam na pomysł, że połączę przyjemne z pożytecznym i zrobię dla Ali zabawkę Max'ia.
Szukałam w internecie jakiegoś wzoru, ale niestety nic nie znalazłam. Za to znalazłam kilka programów do samodzielnego przerabiania obrazków na wzory haftu krzyżykowego.
Niestety. Choćbym nie wiem co robiła i jakiego programu używała - nie wychodzi mi. Potrafię stworzyć ładny wzór, który oddaje rzeczywistość, ale niestety jest on gigantyczny. Max, który powstał, potrzebowałby na spodenki 4 motki muliny!
Mąż, widząc moje starania, podsunął mi nowy pomysł - termo naklejki. Kupuje się arkusz czegoś co wygląda jak papier, na który nadrukowuje się lustrzane odbicie wybranego obrazka. Następnie, przy pomocy gorącego żelazka, nanosi się wzór na materiał.
Proste, łatwe i przyjemne.
Tylko mi nie wyszło :/
 |
Max w wersji termo naklejka |
Odczekałam dwie doby zanim wyprałam Max'ia a i tak wygląda strasznie - buzia mu poszarzała jakby kontury się rozmyły i powstała żółtawa plama na lewym policzku.
Poza tym, bojąc się mocniej podciąc materiał - całość jest kanciasta i ponaciągana.
Na szczęście Ala doceniła mamusine starania i zaakceptowała Max'ia z wszelkimi niedoskonałościami.
Mam pytanie.
Czy któraś z Was korzystała z tych naklejek? Co zrobiłam źle? W planach miałam kilka projektów z użyciem tych naklejek i teraz się boję, że znowu będzie niewypał.
Historia jednak ma happy end :)
Ciąg dalszy przygód zabawki Max'ia jutro :)